EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Andrzejem Niewieczerzałem, współzałożycielem Fundacji „Przekraczać Granice” z Kleszczowa

Pan Stanisław Hejak, działający bardzo aktywnie na rzecz cmentarzy ewangelickich, poinformował mnie pewnego dnia, że nawiązał współpracę z Fundacją „Przekraczać Granice”. Grupa osób, która oczekiwała jeszcze na zakończenie procesu legislacyjnego, pragnęła już zacząć działać. Pierwsze wspólne prace odbyły się w czerwcu 2017 na cmentarzu w Kleszczowie, na który to cmentarz Fundacja wracała potem kilkukrotnie. W sierpniu 2017 jej członkowie pracowali również na cmentarzu w Rogowcu. Kiedy we wrześniu tegoż roku uzyskała już formalny status, należało podkreślić wagę tego wydarzenia, prosząc o wywiad. Zgodę na rozmowę wyraził prezes, Andrzej Niewieczerzał.

Panie Andrzeju, w którym momencie pojawiła się idea założenia Fundacji?

A.N. Jako inicjator i założyciel Fundacji muszę zacząć od powiedzenia kilku słów o sobie. Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia. Cierpię na dziecięce porażenie mózgowe, objawiające się niedowładem czterokończynowym i przy wielu podstawowych czynnościach codziennych potrzebuję pomocy. Poruszam się na wózku elektrycznym, który daje pewien rodzaj samodzielności. Przez 7 lat uczęszczałem na Warsztaty Terapii Zajęciowej w Bełchatowie i jest to doświadczenie, którego nie da się przecenić. Mogłem spojrzeć wówczas na wiele problemów oczyma osób z różną niepełnosprawnością. Te 7 lat to był okres uczenia się innych ludzi, otwierania się na ich potrzeby. Warsztaty nauczyły mnie pokory, bo mimo kalectwa trzeba mieć w sobie pokorę. Od odejścia z WTZ w 2007 roku pracowałem w różnych miejscach, i w różnym charakterze, pracowałem głównie jako tele-pracownik.
W 2013 roku rozpocząłem, jako uczestnik szkolenie osób niepełnosprawnych „Wsparcie środowiska osób niepełnosprawnych z terenów wiejskich i małomiasteczkowych”, prowadzone przez Fundację „Aktywizację”. Było przeprowadzone w całym kraju, oraz na terenie naszej gminy - kleszczowsko-sulmierzycka grupa liczyła 12 osób. Dzięki zajęciom i poznaniu tych wszystkich osób zrozumiałem, czego brakuje osobom niepełnosprawnym w małych środowiskach, gdzie rzadko zwraca się uwagę na potrzeby takich ludzi.
W 2014 roku wystartowałem, w wyborach samorządowych na radnego Gminy Kleszczów. Przegrałem, ale to była fantastyczna lekcja życia i możliwość pokazania innym, że taka osoba jak ja również może mówić o potrzebnych zmianach. Zaczęto traktować mnie poważniej. Być może przez to, że kandydowałem i głośno mówiłem o potrzebach i problemach lokalnego środowiska ON i osób starszych, wreszcie na drogi kleszczowskie wprowadzono autobusy niskopodłogowe. Miałem też przygodę w Zarządzie Krajowym, w partii politycznej Razem dla Niepełnosprawnych. Po jakimś czasie uznałem jednak, że moje miejsce jest gdzie indziej. Wybrałem społecznictwo, bo ono jest najwierniejsze moim ideałom.
W 2016 poznałem Stanisława Hejaka. Obydwaj uwielbiamy genealogię. Od 2011, po śmierci mojej babci, zacząłem swoje badania i doszedłem w nich bardzo daleko. Wiedziałem, że pan Hejak też się tym pasjonuje. Zaczęliśmy się spotykać i wtedy pojawił się też temat cmentarzy. Wiedziałem, że warto dotykać takich kwestii, bo to jest dziedzictwo lokalne, które należy kultywować, o którym należy pamiętać. Latem zacząłem spotykać się z ludźmi i już zaczęły się konkretyzować plany dotyczące fundacji. Później miałem trochę problemów zdrowotnych i zawiesiłem działania. W lutym ponowiłem kontakty. W marcu stawiło się kilka osób, część się w międzyczasie wykruszyła. Pozostało nas około 10. Rozpoczęliśmy dyskusje o tym, jak ma wyglądać nasza fundacja, kto ma być w jej zarządzie. Udało się ustalić szczegóły i 31 maja złożyliśmy dokumenty w KRS. Od 14.09.2017 jesteśmy formalnie Fundacją.

Czy Fundacja jest propozycją tylko dla osób niepełnosprawnych?

A.N. Głównie tak, ale nie tylko. Poważnie traktujemy problemy grupy osób wykluczonych społecznie i ich sprawy są dla nas ważne. Fundacje „monotematyczne” nie mają obecnie racji bytu. Im spektrum działania jest szersze, tym lepiej. Jesteśmy otwarci na osoby niepełnosprawne. Niepełnosprawność nie jest jednak wymogiem. Nie ma granicy - trzeba stawiać na współpracę, integrację. Jest to z ogromną korzyścią dla naszych działań.

Ilu członków liczy Fundacja?

A.N. Jest 5 członków zarządu - prezesem i I fundatorem jestem ja. Przemek Grzegorczyk to I wiceprezes, kolejny I wiceprezes - Łukasz Szulc, Karol Podawca - II fundator. Edyta Weigel – to członek zarządu który zajmuje się wnioskami. W najbliższym czasie będziemy powoływać Radę Programową. Zaprosiliśmy 6 osób, m.in. pana Stanisława Hejaka. Zarząd to osoby w większości sprawne, tylko ja mam orzeczony stopień niepełnosprawności, jedna z osób ma też orzeczoną niepełnosprawność okresową.

Jakie cele stawia sobie Fundacja?

A.N. Myślimy o bardzo szeroko pojętych usługach opiekuńczych. Chcemy kształcić członków rodziny osoby niepełnosprawnej. Widzimy wartość w podtrzymywaniu jak najdłużej wielopokoleniowości w rodzinach. Po prostu marzymy, by rodziny mogły i chciały opiekować się swoimi starymi i chorymi krewnymi. Chcemy edukować, ale i świadczyć usługi opiekuńcze. Będziemy chcieli organizować dochodzącą opiekę. Planujemy zbudowanie bazy trenerskiej. Nie chcemy wyręczać DPSów, wiele osób jednak mogłoby zostać w domu. Opiekun przyjdzie na 2-4 godziny. Osoba chora może mieszkać w domu. Na początku jednak chcielibyśmy zrealizować inne plany na nasze działania, ale o nich kiedy indziej.

To usługi odpłatne?

A.N. Pełnilibyśmy usługi odpłatne, jednak część opłat byłaby pobierana ze środków społecznych. Fundacja pozyskiwałaby środki, pisząc np. programy. Jesteśmy na początku drogi, jeszcze nie mamy doświadczeń.

Co z tym wszystkim ma wspólnego porządkowanie cmentarza?

A.N. Tutaj może posłużę się fragmentem statutu naszej Fundacji:
1. Celem głównym Fundacji jest rozwijanie warunków do wszechstronnego i zrównoważonego rozwoju lokalnego; w tym aktywizowaniu w lokalnych środowiskach szczególnie osób niepełnosprawnych, niesamodzielnych i wykluczonych społecznie. Cele szczegółowe:

  1. integracja środowisk lokalnych, środowisk animatorów społecznych, niesamodzielnych, wykluczonych społecznie;
  2. wspieranie rozwoju, integracji i współpracy społeczności lokalnych;
  3. rozwijanie i umacnianie postaw nastawionych na aktywne współdziałanie w rozwoju otwartego społeczeństwa obywatelskiego;
  4. wspieranie i propagowanie historii, i kultury lokalnej
Uważam, że aktualne prace na cmentarzu w Kleszczowie i na wszystkich innych tego typu miejscach dają się „podciągnąć” pod te punkty.

Jak to się stało, że wpadliście na pomysł, że wasza Fundacja mogłaby zaangażować się na cmentarzu?

A.N. Kleszczów nie jest duży. Kiedy ma się podobne pasje, trzeba o sobie wiedzieć. Moja pasja genealogiczna sprawiła, że poznałem pana Stanisława Hejaka. A skoro on to i cmentarze...

Genealogia? Kolejna osoba, która poprzez badania genealogiczne trafia do grona cmentarników!

A.N. Jestem z Kleszczowa, tutaj spoczywa większości moich przodków. W toku swoich badań znalazłem około 2500 osób. Jedna z moich babć pochodzi z Kresów i nie miała nic wspólnego z ewangelikami ani wcześniej z terenami wokół Kleszczowa. Inna gałąź to właśnie ewangelicy. Mam w swoim drzewie różne nacje i różne wyznania.

Tak więc: najpierw były poszukiwania w dokumentach...

A.N. Część ksiąg metrykalnych zaginęła – być może celowo zniszczone, być może unicestwione przez wojnę. Z grobów można byłoby uzupełnić te dane. Genealogiczne poszukiwania prowadziły na cmentarz, ten sam kierunek obrał pan Stanisław Hejak. Zawsze marzyłem o tym, by uporządkować cmentarz w Kleszczowie. Dojeżdżałem wózkiem do niektórych grobów, a tam można było spotkać nazwiska Braci Czeskich i ich potomków, którzy tu żyli przez blisko 200 lat (i nadal żyją). Moja niepełnosprawność nie pozwalała na działanie w pojedynkę. Zatem współpraca z panem Stanisławem stała się oczywista.

Cmentarz w Kleszczowie jest dość niezwykły.

A.N. Tak. Lewa strona jest augsburska, po prawej spoczywają ewangelicy reformowani (Bracia Czescy i ich potomkowie). Moi przodkowie leżą po obu stronach. Cmentarze zostały przeniesione z miejscowości Kuców i Aleksandrów, które zniknęły w czasie budowy kopalni odkrywkowej.

Dokonano wówczas ekshumacji?

A.N. Tak, przeniesiono szczątki z tych cmentarzy.

Jakie emocje towarzyszą porządkowaniu cmentarza?

A.N. Wyczuwa się ekscytację, widać, że wszystkim bardzo zależy. Także, nie boję się użyć tego słowa, pobudza to wyobraźnię. Jest zadowolenie z widocznych efektów. Ogromna satysfakcja. Na facebooku toczą się rozmowy: jakie narzędzia, co się przyda, co jest potrzebne. Ci, którzy idą pierwszy raz chcieliby od razu zrobić coś ważnego. Bardzo żałuję, że nie mogę pracować na równi z innymi...

Prowadzi pan badania dokumentów, uzupełnia luki. To wymaga dużej wiedzy i ogromnej cierpliwości. Nie powinien pan umniejszać swojej roli.

A.N. Zawsze się chce bardziej tego, czego nie można samemu doświadczyć.

Każdy rodzaj odbudowywania pamięci jest istotny. Przekonuję o tym swoich czytelników, pokazując, ile można zrobić w tej sprawie nie wychodząc z domu. Pana działania są tego dobitnym przykładem!

A.N. Dziękuję.

Wracając do Kleszczowa. Wkrótce kończycie?

A.N. Chyba jeszcze nie, jeszcze potrzeba dużo pracy. Są środki, możliwości, ludzie – jest szansa, jednak chyba do końca roku nie uda się nam uporządkować całości. Cmentarz kleszczowski nie jest zapomniany, pochówki dokonywane w latach 80tych XX wieku to groby zadbane i odwiedzane. Jedynie najstarsze groby są (w domyśle były) zarośnięte. Te przeniesione stały się prawie bezimienne. Na szczęście powoli udaje się nam temu zaradzić. To nie jest wielki teren. Proponujemy, żeby pan Stanisław odłożył na razie cmentarz na Rogowcu. Skończymy pracę w Kleszczowie, później zajmiemy się Rogowcem. Wspólnie i po kolei będzie się pracować skuteczniej.

Na cmentarzu pracują nie tylko członkowie Fundacji?

A.N. Wspierają nas wolontariusze: mieszkańcy i wierni, zachęceni przez księdza Krzysztofa Górala – proboszcza Parafii Ewangelicko- Reformowanej w Kleszczowie. Do dorosłych dołączyła młodzież z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Wszyscy oni wspierają działania Pana Hejaka, który jest w naszej Fundacji, co oznacza, że wszyscy wspólnie zrobiliśmy faktycznie coś prospołecznego i pięknego. Wiosną natomiast jest planowana pomoc gimnazjalnej młodzieży z Kleszczowa. To jest cudowne!

Macie moc!

A.N. Chyba tak.

Proszę mi powiedzieć jakie są plany Fundacji – oczywiście w kwestii „cmentarnej”?

A.N. Dokończyć Kleszczów, później przenieść się na Rogowiec.

Który nie jest wam obcy...

A.N. Tak, byliśmy tam już (jako Fundacja) dwa razy. Mamy zaprzyjaźnioną grupę z Nowego Janowa. To miejscowość w pobliżu Rogowca i sąsiednia gmina. Tam powstaje Stowarzyszenie, w którym też działa Edyta Weigel. Liczę na długą i owocną współpracę z tą grupą. Jakiś czas temu już nas wsparli swą pomocą. Uważają, że na Rogowcu spoczywają również dawni mieszkańcy ich wsi, więc powinni opiekować się tym cmentarzem.

Czy to Stowarzyszenie jest podobne do waszej Fundacji?

A.N. Nie. To „Związek Sąsiedzki”. Jako jedną ze swoich form działalności chcą mieć opiekę nad cmentarzem. Nie będą mieli tego w statucie, ale jest dla nich ważne dbanie o pamięć osób, które kiedyś budowały Nowy Janów.

Plany na najbliższą przyszłość?

A.N. Jesteśmy w trakcie konkursu jednej z polskich fundacji i możliwości pozyskiwania środków (liczymy na 8 000 zł), za które chcemy zakupić urządzenia: może agregat prądotwórczy, myjki ciśnieniowe itp. - robiliśmy już symulację. To sensowne zakupy, bo porządkowanie cmentarzy będzie łatwiejsze i szybsze przy wykorzystaniu tego typu urządzeń. Porządkowanie cmentarzy, a później ich utrzymanie. Sądzę, że to niezbędne. (aktualizacja) Nie udało się pozyskać środków w tym konkursie, ale czeka podobny, zatem od nowa składamy wnioski.

Panie Andrzeju, życzę wam powodzenia w realizacji wszystkich planów. Najważniejszy krok już zrobiony: pokazaliście, że nie wolno zasłaniać się swoimi ograniczeniami, że trzeba „Przekraczać Granice”. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Wywiad przeprowadziła Hanna Szurczak, zdjęcia: Stanisław Hejak
15.11.2017




Tomasz Szwagrzakkontakt