EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Marcinem Makuchem, historykiem, członkiem Fundacji Historycznej „Liegnitz.pl”

Fundacja Historyczna Liegnitz.pl

Od początku istnienia działu „Ratując pamięć” wiedziałam, że nie mogę ominąć Fundacji Historycznej „Liegnitz.pl”, która stworzyła legnickie lapidarium na cmentarzu komunalnym. Trzeba było jednak aż 9 miesięcy, by to postanowienie zrealizować. Chyba z jednego powodu: najtrudniej zabrać się za coś, co ma się na wyciągnięcie ręki. By przygotować się do rozmowy, przeczytałam najpierw artykuł dotyczący Lapidarium, który został umieszczony na stronie Liegnitz.pl. Zaczniemy więc może od tego momentu: powstanie tej strony.

M.M. 8.02.2012 strona wystartowała w sieci, jednak przygotowania trwały od września 2011. Pan Zbyszek Brzeziński nosił się z pomysłem kilka lat. Wykupił domenę i czekał na okazję:) Początkowo portal Liegnitz.pl prezentował głównie zbiory pana Zbyszka, kolekcjonera i pasjonata historii Legnicy. Z czasem inni kolekcjonerzy zadeklarowali gotowość dzielenia się swoimi eksponatami, więc portal „bogacił się” bardzo szybko. Tak to funkcjonuje również obecnie. Początkowym naszym założeniem było, by powstała mała encyklopedia historii Legnicy, przy czym założyliśmy sobie określony przedział: lata 1740 – 1945, czyli tzw. okres pruski. Z czasem wyszliśmy poza działanie li tylko archiwizujące. Ponieważ zakres naszej działalności się poszerzał, postanowiliśmy przekształcić się w Fundację. Jako Fundacji łatwiej nam było podejmować różne kroki formalne.

Kiedy i kto ją założył?

M.M. 21.10.2013 uznajemy za dzień rozpoczynający istnienie Fundacji Historycznej Liegnitz.pl. Członkowie założyciele to Zbyszek Brzeziński (pomysłodawca) przedsiębiorca, kolekcjoner, pasjonat historii Legnicy, Marcin Makuch – historyk, Bartek Rodak – dziennikarz i Maciej Juniszewski, znany badacz historii Legnicy.

Zajęliście się, jak pan wcześniej wspomniał, okresem pruskim. Czy to ma jakiś związek z panów historią rodzinną?

M.M. Wszyscy trzej jesteśmy legniczanami, ale, jak to w tym mieście bywa najczęściej, nasze rodziny osiedliły się tu po II wojnie światowej. Jesteśmy legniczanami w drugim pokoleniu. Żaden z nas nie ma korzeni niemieckich.

Mówienie o niemieckiej historii Legnicy spotyka się z uznaniem, czy krytyką?

M.M. Bywa i tak, że żąda się od nas (np. na forach internetowych) oświadczeń dotyczących tego, kto nas finansuje, podejrzewając, że właśnie strona niemiecka. Często spotykamy się z zarzutami, że zajmujemy się historią niemieckości tych terenów, dbamy o groby poniemieckie, kiedy powinniśmy raczej utrwalać wiedzę o polskości. Nawet wprost odwodzono nas od działań upamiętniających wielkich legniczan o niemieckim pochodzeniu.

Fundacja Historyczna Liegnitz.pl

Pomimo tego postanowiliście panowie stworzyć lapidarium.

M.M. Lapidarium było pomysłem, który urodził się zupełnie spontanicznie. Na naszym forum dowiedzieliśmy się, że na ulicy Ceglanej, na terenie należącym do LPGK, jest gruzowisko, w którym ktoś wypatrzył płyty nagrobne. Sprawdziliśmy tę informację i potwierdziła się. Zdobyliśmy konieczne pozwolenia, załatwiliśmy ciężki sprzęt i wydobyliśmy z hałdy odpadów betonowych 5 czy 6 dużych nagrobków, które przetransportowaliśmy na teren cmentarza (film z prac na youtube). W międzyczasie zorganizowaliśmy również przeniesienie kamieni nagrobnych, które spoczywały na trawniku pomiędzy cmentarzem komunalnym, a cmentarzem żydowskim. Nasi wolontariusze zaczęli szperać po mieście, rozpytywać wśród znajomych – mieliśmy coraz więcej eksponatów. Zakiełkował w nas pomysł, by stworzyć lapidarium. Spotkał się on ze wsparciem Prezydenta Miasta, pana Tadeusza Krzakowskiego. Zaczęliśmy działać.

Jak lokalna społeczność, już dość mocno podzielona w związku z istnieniem portalu Liegnitz.pl, zareagowała na tę informację?

M.M. Mamy świadomość, że nie wszystkim mieszkańcom Legnicy był w smak nasz krok. My jednak wiemy, że o pozostałość po dawnych mieszkańcach Legnicy nikt nie zadba, ponieważ ich rodziny zostały wysiedlone. Samotność tych pamiątek, jakimi są pozostałe po nich kamienie nagrobne, jest wynikiem Wielkiej Historii, nikt nie miał na nią wpływu. A przynajmniej większość tych ludzi, którzy wyjechali, nie miała na to wpływu. Próbowaliśmy szukać potomków osób, których płyty nagrobne zostały ocalone. Niestety nie udało się. Te kamienie to jedyny ślad ich istnienia. Chcieliśmy, tworząc lapidarium, oddać hołd zwykłym mieszkańcom Legnicy. Nie znamy ich, nie wiemy nawet, jakiego byli wyznania. Wiemy, że mieszkali w tym mieście i tworzyli jego historię. Dla nas byli po prostu legniczanami.

Czy myślicie o rozszerzeniu swoich zainteresowań?

M.M. Spotykamy się z zarzutami, że zajmujemy się zbyt wąskim wycinkiem historii, żeby nie powiedzieć niewłaściwym jej wycinkiem. Ale to nasza pasja, nasze hobby. Tym właśnie okresem w historii Legnicy zainteresowaliśmy się kiedyś i interesujemy nadal. Poświęcamy tej pracy nieomal cały nasz wolny czas. Jeśli powstaną strony opisujące inne okresy – chętnie będziemy współpracować. My jednak pozostaniemy przy okresie pruskim.

Mówił pan, że interesują was losy zwykłych ludzi.

M.M. Chcemy upamiętniać ludzi, którzy tworzyli to miasto. Ponieważ współpracujemy z kolekcjonerami, zdarza się nam odkrywać wspaniałe historie związane z ich codziennością. Mieliśmy taką piękną historię: odnaleźliśmy potomka właściciela łyżki do butów.

Myślę, że to dobry moment, by wspomnieć, o książce „Sekrety Legnicy”, której jest pan autorem. Historia łyżki do butów została w niej opowiedziana. Seria „Sekrety...” jest wydawana przez wydawnictwo „Księży Młyn”. Wracając jednak do tematu lapidariów. Są osoby, które nie popierają tego typu działań. Według nich zabieranie nagrobków z miejsc pochówku jest profanacją. Jednakże w przypadku legnickiego lapidarium jest inaczej.

Fundacja Historyczna Liegnitz.pl

M.M. Nasze lapidarium ma specyficzną historię. Ocaliło rozrzucone, skazane na zniszczenie, tablice. Mur naszego cmentarza komunalnego po wojnie został zbudowany z nagrobków mieszkańców dawnej Legnicy. Złożone są do siebie napisami, na zewnątrz widzimy ich „plecy”. Ogrodzenie, ciągnące się wzdłuż dwóch ulic, to pamiątki po dawnych legniczanach, nieczytelne jednak dla dzisiejszych mieszkańców. Po wojnie próbowano pisać nową historię tych ziem. Próbowano zatrzeć pamięć. My się na to nie zgadzamy i nasza Fundacja ma na celu ocalenie tej pamięci. Nie zdecydowaliśmy się jednak na rozbierane muru, byłoby to zbyt rewolucyjne pociągnięcie. No i fakt, że mielibyśmy do czynienia z tysiącami płyt nagrobnych – co z nimi zrobić?! Uznaliśmy, że mur jest sam w sobie symbolem zapominania. Po tych ludziach nie zostało nic, nawet nagrobki im zabrano.

Jakie były powojenne losy legnickiego cmentarza?

M.M. Po wojnie cmentarz był systematycznie ograbiany, rozbijano grobowce, później stał się zapleczem dla rzutkich kamieniarzy. Następnie zwyczajnie go zniwelowano – potrzebne były miejsca na pochówek Polaków i Rosjan.

Czy na legnickim cmentarzu pojawiają się ludzie poszukujący grobów swoich przodków?

Fundacja Historyczna Liegnitz.pl

M.M. Rzadko pojawiają się ludzie poszukujący śladów swoich rodzin na cmentarzu. Raczej szukają w archiwach, wiedząc, jaki los spotkał cmentarz. Mieliśmy jeden przypadek, że grobu swojego dziadka szukał człowiek o pochodzeniu żydowskim. W Legnicy istnieje czynny cmentarz żydowski, na którym są również stare kwatery, pochodzące z lat 40tych XIX wieku. W 1926 roku ruszył tzw. nowy cmentarz, który w 1939 roku hitlerowcy zlikwidowali, a na jego miejscu założyli kwatery wojskowe – te z kolei Polacy zrównali z ziemią po wojnie i przez długie lata był to nieużytek. Grób dziadka tego człowieka był właśnie na tzw. nowym cmentarzu. Na bramie są jeszcze ślady gwiazd Dawida. Nie wiem, czy przeprowadzono ekshumację.

Wracając do lapidarium. Na lokalnym portalu przeczytałam wiosną, że pozyskaliście nowe eksponaty.

M.M. W maju 2016 udało się poszerzyć lapidarium. Skontaktowała się z nami kobieta informując, że ma 11 płyt, które na teren swojej posesji przywiózł jej dziadek (obecnie już nieżyjący). Postanowiła je przekazać na rzecz Fundacji. To był bardzo cenny dar: wszystkie płyty były XIX wieczne.

Czy w związku z tym, że zasoby lapidarium ulegają stale powiększeniu, planujecie jego rozbudowę?

M.M. Nasze lapidarium było zaplanowane na 20 metrów i już raczej sprawa jest przesądzona – tuż obok ma powstać kolumbarium. Zresztą nasze lapidarium jest ogrodzone zabytkowym, odzyskanym i odrestaurowanym żeliwnym płotem, który również znaleźliśmy na gruzowisku. Mielibyśmy problem z ogrodzeniem większego lapidarium w identyczny sposób. Ale oczywiście jeśli ilość eksponatów będzie przerastała możliwości tego miejsca, trzeba będzie myśleć, być może, o innej lokalizacji.

Fundacja Historyczna Liegnitz.pl

Czy współpracujecie w jakikolwiek sposób ze stroną niemiecką?

M.M. Fundacja ma 5 osób w zarządzie, jednym z wiceprezesów jest Niemiec z Bundesgruppe Liegnitz – mamy swojego człowieka po tamtej stronie. Nikt z nas nie włada biegle niemieckim i dzięki niemu mamy zabezpieczoną sprawę kontaktów międzynarodowych. Do Legnicy regularnie przyjeżdżają Niemcy z Wuppertalu. Odwiedzają nas od wielu lat, a od trzech lat stałym punktem ich programu jest wizyta na cmentarzu i w lapidarium. Odprawiają skromne nabożeństwo, składają kwiaty w lapidarium. Wciąż jeszcze część Niemców ma mieszane uczucia w związku ze zmianą granic. I tym bardziej cieszą się, gdy widzą młodych ludzi, postrzegających Legnicę nie w kategoriach państwowości, a lokalności. Takie stawianie sprawy wzbudza zaufanie. Kiedy poinformowaliśmy stronę niemiecką o planach stworzenia lapidarium, przyjęto ten pomysł ze łzami wzruszenia. Chyba więc warto było?

Panie Marcinie, serdecznie dziękuję za rozmowę. Była ona dla mnie osobistym przeżyciem. Mam nadzieję, że zainteresuje również naszych czytelników. Życzę powodzenia całej Fundacji!

Wywiad przeprowadziła Hanna Szurczak
Zdjęcia: Hanna Szurczak
28.10.2016




Tomasz Szwagrzakkontakt