EnglishDeutsch strona głównacmentarzeRatując pamięćstan 1925bukowiecwykaz cmentarzybibliografialinkikontakt z autorem

Wywiad z dr Piotrem Wypychem, wicedyrektorem Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego, Oddziału Nadpilicznych Parków Krajobrazowych w Moszczenicy.

Pan Piotr Wypych – leśnik, artysta grafik/fotografik. W 2013 roku obronił pracę doktorską pt.:„Dziedzictwo historyczne małej architektury sakralnej (XVIII-XX w) na terenie Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych”. W pracy łączy zawody i zainteresowania, które się uzupełniają – zajmuje się ochroną krajobrazu i dziedzictwa kulturowego, projektami wydawnictw, antropologią kulturową, promocją i wystawiennictwem, oraz fotografią.

Witam Pana. Poznałam Pana jako współautora książki „Kamienie pamięci, kamienie niepamięci”, która zachwyca magicznymi zdjęciami wiejskich cmentarzy ewangelickich województwa łódzkiego.

Tak, wraz z moim kolegą Andrzejem Białkowskim w ramach Łódzkiego Domu Kultury zrealizowaliśmy projekt o tym tytule. Kilkuletnia kwerenda oraz badania terenowe umożliwiły zgromadzenie bogatej dokumentacji fotograficznej kilkudziesięciu nekropolii ewangelickich z terenu obecnego województwa łódzkiego. Powstał album, a towarzyszyła mu wystawa zdjęć, prezentowana w kilkudziesięciu galeriach i muzeach w łódzkim jak i w całej Polsce.

Jedną z tych nekropolii był cmentarz w Klementynowie

Razem z Andrzejem Białkowskim i Łódzkim Domem Kultury wygraliśmy konkurs w Ministerstwie Kultury na odtwarzanie najstarszych kapliczek i krzyży drewnianych w województwie łódzkim. Był to duży projekt realizowany w latach 2003 – 2011, który nazwaliśmy „Pejzaż wszystkich świętych”. W trakcie jego realizacji natknąłem się na cmentarzyk w Klementynowie. Rozmawiałem z najstarszymi ludźmi, wsłuchałem się w opowieści o osadnikach, poznawałem historię wsi Klementynów, po której został tylko las. Widziałem potrzebę wśród lokalnej społeczności, by upamiętnić cmentarz. Postanowiłem wykorzystać prowadzony przez nas program i przygotowaliśmy kapliczkę pod wezwaniem św. Barbary, która jest m.in. orędowniczką dobrej śmierci. Kapliczka słupowa stanęła na granicy dawnej nekropolii. Ludność przyjęła ten symbol z zadowoleniem. Poświęcenie kapliczki uprawomocniło/przywróciło pamięć o tej mniejszości narodowej. Wydaje się, że przywrócenie temu miejscu jego sacrum zabezpieczyło to miejsce przed całkowitą zagładą.

Czy obecnie w jakikolwiek sposób trwa dbałość o ten cmentarzyk?

Trwa – widzę często palące się lampki, kwiaty i inne ozdoby pod kapliczką – ktoś to robi….

Projekt „Pejzaż wszystkich świętych” zakończył się już kilka lat temu. Pan jednak nie ustawał w działaniach.

W trakcie swoich podróży po województwie łódzkim natrafiłem na ustne przekazy mówiące, że w Przedborzu istniał cmentarz. Zacząłem go poszukiwać i na leżącym odłogiem polu natrafiłem najpierw na roślinność, sugerującą istnienie w przeszłości nekropolii. Odnalazłem tam kilka płyt z inskrypcjami z liternictwem piękną kutą szwabachą z połowy XIX wieku. Zacząłem interesować się tym tematem. W archiwum w Piotrkowie Trybunalskim (oddział w Tomaszowie) dzięki księgom ludności stałej Przedborza z przełomu XIX/XX w. znalazłem spis mieszkańców miejscowości Przedbórz wyznania ewangelickiego. Do niedawna w miejscowości tej istniał piękny kantorat, który niestety spłonął. O istnieniu tego cmentarza nie wiedział nawet pastor z Piotrkowa Trybunalskiego. A przecież cmentarzyków tych w naszym rejonie było bardzo dużo, ostrożnie szacuję iż w skali całego łódzkiego może być 500-550 tych nekropolii.

Zatem udokumentował Pan istnienie osadników – ewangelików w Przedborzu, tym samym przywracając pamięć o nich. Nie można już było pozwolić tej pamięci znowu umrzeć.

W 2013 roku poprosiłem władze Przedborza o pomoc. Do akcji włączyli się się również moi koledzy z pracy, a także lokalna grupa działania LGD Dolina Pilicy z prezesem Panem Hellmanem. Organizacja ta potraktowała moją prośbę o wsparcie finansowe bardzo życzliwie. Zaprojektowałem więc obelisk oraz tablicę informacyjną. Ponownie wyznaczono geodezyjnie granice nekropolii. Gmina i miasto włączyły się w akcję, uporządkowano teren. Przy okazji odkryliśmy kwatery żołnierzy z I Wojny Światowej, zupełnie ogołocone. Po zakończeniu tych prac zorganizowaliśmy uroczystość, podczas której pastor z Piotrkowa dokonał poświęcenia.

Czy podczas tych spotkań z pamięcią, a raczej z jej brakiem, stawiał Pan sobie pytania o przyczyny odchodzenia w cień tych miejsc?

Widzę takich przyczyn kilka. Oczywisty jest brak opieki pokoleniowej. W Przedborzu mieliśmy ostanie pochówki ze stycznia 1945. Krewni tych osób być może jeszcze żyją, tyle, że najczęściej opuścili Polskę. W Polakach, którzy przeżyli wojnę, narastająca przez lata nienawiść wybuchła i została skierowana w stronę śladów po niedawnym okupancie - doprowadzało to do aktów wandalizmu. Z innej zaś strony: mogiły ziemne, które przeważały na cmentarzach wiejskich, łatwo uległy naturalnemu rozpadowi.

Problemem w objęciu nieczynnych cmentarzy ewangelickich opieką jest sprawa własności gruntu. W przypadku wielu miejscowości zaistniała sytuacja gdy w rubryce „własność” pojawia się wpis: „stan prawny nieuregulowany”. Jak to było w przypadku Przedborza?

Z tego co wiem teren był własnością Skarbu Państwa i zawsze na mapach figurowało tam wyłączenie.

Czy uważa Pan, że dawne cmentarze ewangelickie powinny być traktowane jako zabytki?

Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z cenną sztuką sepulklarną na danym cmentarzu, ważnym wydarzeniem historycznym/postacią historyczną związanymi z tym miejscem czy zabytkowym starodrzewiem – to tak.

Śledzę aktualnie sytuację w Łaznowskiej Woli – piękny cmentarz, włączony do gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków, ale posiadający właśnie „stan prawny nieuregulowany”, pozbawiony jest tak naprawdę jakiejkolwiek opieki. Władze gminy nie mogą przeznaczyć środków na teren nie będący własnością gminy, a konserwator zabytków takich środków nie posiada. Może dobrze byłoby zaangażować parafię ewangelicką?

Ewangelicy obecnie w łódzkim stanowią małą grupę, przy wielości problemów z jakimi się stykają - nie są skłonni opiekować się starymi cmentarzami wiejskimi. Wydaje się, że podobnie jak Żydzi, pozostawiają te miejsca w spokoju i odosobnieniu. Nie będą oponować, jeśli gmina zaopiekuje się cmentarzem, sami jednak środków nie posiadają, opiekować się nie będą.

Pan jednak nie pozostaje obojętny na to, co z tymi miejscami się dzieje.

Staram się uwrażliwiać społeczeństwo, informować o istnieniu takich miejsc. Wszystko, co mogę zrobić, to zachowywać pamięć o nich. Takie miejsca powinny być oznaczone i wyłączone spod innych rodzajów zagospodarowania. Znam kilka pięknych cmentarzy w okolicach Zelowa, Bełchatowa czy Piotrkowa. Są równie magicznymi miejscami, co Łaznowska Wola. Fotografuję je, by zachować tę magię. Dzięki swojej pracy widywałem ich setki, budzą we mnie zachwyt i zadumę nad człowieczym losem, dają impuls do mojej twórczości.

Jakie prace na cmentarzach uważa Pan za zabronione?

Uważam, że nie wolno usuwać starych drzew. Jedynym wyjątkiem może być drzewo grożące człowiekowi „zwaleniem się na głowę”. Są one strażnikami tych miejsc, należy się im opieka – nie tylko ze względu na przepisy prawne. Uważam, że cmentarze bez drzew są strasznie smutne.

Czy słyszał Pan o polsko – niemieckiej konferencji naukowej w Poznaniu? Zatytułowano ją „Ziemia skrywa kości. Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze protestanckie w Wielkopolsce po 1945 roku.” Konferencja składała się z dwóch części: metodologiczno - historiograficznej i warsztatowej. Zadaniem pierwszej było stworzenie teoretycznych podstaw terminologicznych w zakresie kościołów protestanckich w Wielkopolsce, wypracowanie modelu obchodzenia się z protestanckim dziedzictwem kulturowym w Wielkopolsce, szczególnie w zakresie ewangelickich miejsc pochówków. W części drugiej chodziło o zebranie doświadczeń aktywnych w Wielkopolsce grup społecznych w zakresie ratowania cmentarzy ewangelickich, ustalenie wspólnego wzorca postępowania wobec miejsc pochówków. Zainteresowanie władz lokalnych i mieszkańców pamięcią historyczną w zakresie ewangelickiego dziedzictwa historycznego. Wypracowanie procedur eksploracyjnych i badań nad lokalną pamięcią w obszarach występowania obiektów cmentarnych, a także współpracy w tym zakresie ze środowiskami niemieckich protestantów, posiadających wielkopolskie korzenie. (opis za: http://www.nekla.eu/)

Nie słyszałem. A wnioskując z tego, co Pani mówi, to musiało być interesujące wydarzenie. Przy czym Wielkopolska ma też inną specyfikę i trochę inny „wątek kulturowy” tej problematyki.

Czy sądzi Pan, że moglibyśmy pokusić się o zjednoczenie sił na terenie województwa łódzkiego?

Oczywiście że tak. Na przykład lokalne grupy działania (LGD) posiadają skromne środki na małe projekty, warto je angażować. Każda gmina posiada skromniutki „paragraf” w budżecie na tego typu i tym podobne działania – warto „zapukać”, połączyć środki – składać granty/wnioski do instytucji i fundacji na dofinansowanie.

A co sądzi Pan o pomyśle stworzenia programu edukacyjnego dla szkół podstawowych? Może udałoby się stworzyć autorski program nauki historii? W klasie 4. mamy dział „Mała Ojczyzna” - a łódzkie to ojczyzna czterech kultur.

Myślę, że sprawy te są jeszcze bardzo drażliwe i delikatne, ale rozsądni i wrażliwi nauczyciele mogliby pokusić się o włączenie nurtu wielonarodowościowego do historii danego regionu jakiejś „małej ojczyzny”. Dobrze, żeby młodzież się z tym zetknęła a później zdecydowała, czy jest to dla niej istotne czy nie. Można tej historii uczyć „na żywo”: zabrać dzieci w teren, pokazać np. domy - siedliska osadników, cmentarzyki czy choćby w archiwum spisy ludności danej miejscowości z przedwojnia. Na przykład w piotrkowskim czy łęczyckim regionie w latach 1941-1943 budowano dla osadników z Besarabii czy Niemców Nadwołżańskich domy tzw. „besarabki” - wznoszono je z prefabrykatów w dwa tygodnie, a domy te stoją do dziś! Warto je pokazać, by przy tej okazji opowiedzieć o historii lokalnej. Podobnie ze starymi cmentarzami.

Dziękuję za czas poświęcony na rozmowę. Było to dla mnie ważne i rozwijające spotkanie.

Ja również dziękuję. Doceniam Waszą stronę – jest na wysokim poziomie merytorycznym i naukowym. Wracam do niej często. Kawał dobrej roboty! Życzę powodzenia!

W imieniu własnym i całego naszego zespołu życzę następnych wspaniałych pomysłów.

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak






Tomasz Szwagrzakkontakt